czwartek, 8 sierpnia 2013

ZAPROSZENIE NA MARATON!!!


Wielkimi krokami zbliża się rowerowe wydarzenie organizowane przez Leszczyński Klub Kolarski. 18 sierpnia plaża w Górznie po raz drugi zagości kolarzy, którzy zmierzą się z leśnymi ścieżkami podczas maratonu MTB wliczanego w klasyfikację Leszczyńskiej Ligi Rowerowej. Do dyspozycji ścigających będą dwa dystanse: trasa MINI, z którą może zmierzyć się rowerzysta jeżdżący na co dzień po scieżkach rowerowych, oraz MEGA dla prawdziwych kolarskich twardzieli. Również dla Juniorów przygotowano odpowiednią trasę. Zostaną rozegrane także wyścigi rowerowe dla dzieci z podziałem na kategorie wiekowe. Wystartować będą mogli najmłodsi adepci sztuki kolarstwa, nawet Ci na trójkołowcach. Rejestracja do godziny 12 w biurze zawodów. Każde dziecko otrzyma pamiątkowy medal i miłe upominki.

W trakcie festynu odbędzie się Marsz po zdrowie Nordic Walking, przed którym rozgrzewkę i instruktaż przeprowadzą instruktorzy z Eden Green. Zachęcamy do udziału każdego amatora tego popularnego chodu. Można wystartować zupełnie za darmo lub za opłatą 15zł. Osoba uiszczająca opłatę otrzyma pamiątkową koszulkę i ciepły posiłek na mecie.

Rywalizacja na trasach to nie wszystko co w ten dzień się wydarzy. W czasie zawodów odbędzie się piknik rodzinno-rowerowy, na który serdecznie zapraszamy. Wśród atrakcji znajdą się pokazy służb mundurowych, które spróbują pokazać jak trudny jest zawód policjanta, żołnierza czy strażaka. Swój pokaz przedstawią także ratownicy WOPR, którzy zademonstrują jak wygląda prawdziwa akcja ratownicza na jeziorze. Instruktorzy z Eden Green pokażą jak prawidłowo chodzić z kijkami, ponadto klub zaprezentuje swoją ofertę z korzyściami dla uczestników festynu. Zawodnicy Klubu Sportowego FOGO Unia Leszno zagoszczą na naszej imprezie ze swoimi stalowymi rumakami, co będzie nie lada gratką dla dzieci i kibiców klubu.Mistrzowie Polski Kowal extreme Off Road ze Śmigla pokażą swój samochód. Ponadto swoje talenty przedstawi zespół ludowy Żeńcy Wielkopolscy. Swoje stoiska przedstawią firmy związane z branżą rowerową, które zaprezentują najnowszy sprzęt oraz odzież przeznaczoną zarówno na rower jak i nordic walking. Przez cały dzień będą odbywały się konkursy z wartościowymi nagrodami, między innymi do wygrania będą rowery!


Wśród zieleni wokół plażowiska swoją obecność zaakcentuje Nadleśnictwo Karczma Borowa. Zaprezentują ścieżkę edukacyjną, będą się odbywać konkursy o lesie, zwierzętach i ich zwyczajach dla dzieci z nagrodami.

Na festynie nie zabraknie również zaprzyjaźnionej z klubem Drużyny Szpiku. Fundacja przedstawi idee oddawania szpiku, opowie także w jaki sposób jest on pobierany by mógł trafic do potrzebującego. Podczas festynu zostanie zorganizowana zbiórka pieniędzy na rzecz Dominika Młynkowiaka – 11-latka z Wolsztyna chorego na białaczkę. Do zdobycia będą liczne gadżety przekazane przez takie gwiazdy jak Paula Gorycka, Maja Włoszczowska, Robert Korzeniowski, Mezo czy Kasia Bujakiewicz.

Serdecznie zapraszamy do udziału w maratonie MTB, marszu Nordic Walking oraz wszelkich imprezach towarzyszących. Na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. Szczegółowe informacje dostępne są na plakatach oraz na stronie klubu www.lkk.hpu.pl. Do zobaczenia w Górznie!
 
 


 

wtorek, 6 sierpnia 2013

IV Kluczborski Maraton Rowerowy o Beczułkę Miodu

13 lipca - sobota, nie piątek. Jednak chyba nie dla każdego 13 okazała się szczęśliwa. Nie patrząc na przepowiednie, postanowiliśmy wczesnym rankiem udać się do Kluczborka. Pogoda od samego rana nie napawała optymizmem, według prognoz zapowiadał się pochmurny dzień. Ledwo zajechaliśmy - zaczął padać deszcz. No trudno, w deszczu przecież da się jechać, nikt się jeszcze od niego nie roztopił.
Poszykowaliśmy co trzeba i pognaliśmy co sił w nogach na linię startu. 3,2,1... jedziemy. Trasa maratonu przebiegała praktycznie tak samo jak w roku ubiegłym. Do wyboru były trzy dystanse - Mini: 86 km, Mega: 165 km oraz Giga: 240 km. Moim celem było przejechanie mega. Jakoś spodobały mi się te średnie dystanse w tym roku :)
Deszcz przez cały czas nie dawał za wygraną, padał i padał. Dzięki niemu nasze stroje, rowery, i każdy nie zakryty kawałek ciała zdobiły urodziwe błotne wzory. Pod koniec ostatnio okrążenia, przemoczona i zmarznięta, nie marzyłam już o niczym innym jak o gorącym prysznicu.
Maraton przebiegł spokojnie. Drogi były ładne, miejscami mogłyby być lepsze, jednak nigdy nie jest tak że jest całkowicie idealnie. Trasa bardzo dobrze oznaczona, obstawiona gdzie trzeba. Punkt żywieniowy super wyposażony, zarówno w pyszności jak i w przemiłą obsługę.
Po przyjeździe na metę czekały na nas ładne pamiątkowe medale i ciepły posiłek w postaci zupy i kiełbaski z grilla. Chwila na odsapnięcie i przystąpiono do dekoracji. Na zwycięzców w poszczególnych kategoriach czekały puchary (za pierwsze miejsca duże, za pozostałe malutkie), zwycięzcy Open otrzymali tytułową Beczułkę Miodu. Organizator zadbał również o nagrody, wśród których do wygrania były porządne szosowe koła.
Do zobaczenia za rok, oby w lepszej pogodzie :)


wtorek, 18 czerwca 2013

VIII Szosowy Maraton Rowerowy - Pętla Drawska 2013

Zeszłoroczny maraton w Choszcznie był drugim, na którym przejechałam dystans mega. Nie było zatem innej opcji aniżeli w tym roku również zaliczyć 152 km.

Podobnie jak do Łasku, tak i tutaj wybraliśmy się na jeden dzień. Pierwszy start członków naszej drużyny był o 9:27 więc po godzinie 8 planowaliśmy dojechać na miejsce. I cóż... Był to błąd, gdyż niemiłe Panie w biurze zawodów nie chciały nam wydać numerów startowych, bo "Biuro było czynne do 8"... Było to dla nas niezrozumiałe, bo jakoś nie wierzę w to że jeśli ktoś ma start np. o 11 to specjalnie po 7 będzie się pojawiał tylko po to aby odebrać numer ;/ Niestety wiele osób tego numeru nie dostało i postanowiło udać się w drogę powrotną do domu. Nam jakoś udało się wydusić nasze numerki i udaliśmy się przygotowywać do startu.

Pierwszy metr startu i ... horror w oczach - krawężnik. Jakoś nie mam miłych wspomnień z krawężnikami, ale na szczęście oponki całe :) Jako jedna z trzech zawodników LKK Leszno wystartowałam na trasę mega. Do wyboru było Mini - 96 km, Mega - 152 km oraz Giga - 252 km.
Stan dróg na Mega oceniam na bardzo dobry, momentami były jakieś łatki, ale nie stanowiły one żadnego problemu w jeździe. Obsługa punktów żywieniowych niesamowicie miła :) Ledwo człowiek się zatrzymał, a już miał wpychane banany i Snickersy po kieszonkach. Full serwis niemal jak przy zmianie kół na wyścigach Formuły :) Banany, batony, drożdżówki, woda, kawa, herbata - dosłownie co by się nie chciało.
Osobiście Snickersa poświęciłam rzucając go po drodze chłopcu (na oko może ze 4 lata miał), który dzielnie kibicował. Jego radość - bezcenna :)

Większość trasy przejechałam sama. Dopiero po 2/3 drogi dojechała do mnie reszta naszej drużyny. Niestety po kilkunastu kilometrach kazałam im jechać beze mnie. Za bardzo wzięłam sobie do serca fakt, że za mało jem i od ilości spożytych żeli i batonów energetycznych zaczął mnie boleć brzuch. Z okropnym bólem jakoś dowlokłam się do końca.

Z informacji naszej klubowej 4, która startowała na dystansie Mini - trasa dobra, dobrze oznaczona. Punkty żywieniowe i okoliczne sklepy :) również dobrze wyposażone.

Niestety chyba zaczęła panować nowa moda na pozdrowienia. Wszyscy kojarzą Pana Janka Amboziaka, który wszystkim po drodze życzy szczęśliwej drogi. I jest to bardzo miłe. Przeważnie też inni kolarze wyciągną ręke, krzykną "Cześć", "Witam" - i to jest normalne. Nie do pomyślenia jednakże jest to, że młodzież jednego z klubów - kategorie K1 i M1, do swojej rywalki krzyczy "Teraz Ci pokażę, zniszczę Cię". To akurat miłe nie jest, i śmiem stwierdzić nawet że jest to niesportowe zachowanie, gdzie normalnie groziłaby za to dyskwalifikacja.

Tak jak i rok wcześniej, tak tym razem organizatorzy postarali się jeśli chodzi o obiad. Pyszna zupa pomidorowa, ziemniaczki, ogórki, kotlecik. Taki obiadek to jest coś :) Później czekał na nas grill nad pobliskim jeziorem.

Dekoracja przebiegła sprawnie. Każdy dystans otrzymał inny puchar za najlepsze trzy miejsca w danej kategorii. Oprócz tego wszyscy uczestnicy wyścigu dostali ceramiczny medal w kształce kolarza i dyplom ze swoim osiągnięciem.

Mimo tych kilku negatywnych przemyśleń, maraton oceniam bardzo dobrze. Choszczno z pewnością nie raz pozostanie przez nas odwiedzone. Warto przyjechać na ten maraton, poczuć tą atmosferę, popodziwiać widoki. Tych którzy jeszcze tam nie byli zapraszam za rok :)

A i dziękujemy za miły pakiet startowy w formie koszulki i kubka termicznego :)





czwartek, 13 czerwca 2013

III Supermaraton Jastrzębi Łaskich

Za nami kolejny maraton z cyklu Pucharu Polski. Tym razem udaliśmy się do Łasku. Tegoroczna edycja odbywała się przez dwa dni. W sobotę - 8 czerwca - od wczesnych godzin zmagali się śmiałkowie na dystansie Ultra, liczącym blisko 415 km. W niedziele natomiast zmagaliśmy się na dystansach mini - 75 km oraz mega 150 km.

Imprezę w Łasku potraktowaliśmy jako jednodniowy wypad tam i z powrotem. Pobudka przed 4 rano i wyjazd, aby na 9 zdążyć. Bardzo podobała mi się tym razem grupa startowa. Z całej naszej drużyny startowałam jako pierwsza przez co mogłam liczyć na to, że reszta mnie dojdzie za jakiś czas. Tak też było.

Jako, że zbyt szybki początek zgubił mnie na Gryfickim Maratonie, tym razem powiedziałam sobie że nie mogę odpuścić i od startu jechałam spokojnym tempem. Na ostatnich 20-30 km zaczęło mi odcinać prąd - za mało jem i później są takie oto efekty. Na przyszłość wiem, że muszę się bardziej obładować odżywkami ;) Jakoś się spiełam i dojechałam do końca. Jednak gdyby nie mobilizacja ze strony znajomego, pewnie ostatnie kilometry bym się człapała byle by dojechać. A tak pierwszy raz zdarzyło mi się walczyć do końca. A walka się opłaciła, gdyż zyskałam blisko 30 minut przewagi nad rywalką z trzeciego miejsca. Czas 5 godzin i 11 minut na 150 km jak na mnie to już coś :)

Tak jak i rok wcześniej, na trasę nie ma co narzekać. Drogi ładne, dobre oznakowanie. Pogoda również dopisała, wręcz mogło być nieco chłodniej. Opalenizna się pogłebiła i rękawki są bardziej widoczne heh :)

Na mecie czekała na nas zupa i grill. Można też było skosztować lokalnego piwa, jak mówią - piwo to najlepszy izotonik :)

Dekoracja przebiegła w miarę sprawnie. Niestety pomylono statuetki i na swoją muszę czekać.

Podsumowując, Łask jest jednym z bardziej lubianych przeze mnie maratonów. Kto nie był na dotychczasowych edycjach, powinien pojawić się za rok. Na pewno nie pożałuje :)









środa, 5 czerwca 2013

Życie to największy dar - Drużyna Szpiku

Jak wspominałam w poście dotyczącym Leszczyńskiego Maratonu, przy okazji rozegrane zostały I Mistrzostwa Drużyny Szpiku w Kolarstwie Szosowym. A kim/czym właściwie jest Drużyna Szpiku? O tym już dziś :)

Drużyna Szpiku to nic innego jak grupa ludzi - wolontariuszy, którzy bezinteresownie działają na rzecz osób chorych na białaczkę. Idea oddawania szpiku oraz krwi propagowana jest na różne sposoby, czy to przez bieganie w charakterystycznej czerwonej koszulce, organizowanie pogadanek w szkołach, czy też przez samo oddanie szpiku. Sposobów jest wiele, a cel jeden - pomoc.

Jako LKK Leszno należymy do przyjaciół Drużyny Szpiku. Na naszych strojach znalazło się miejsce na logo Drużyny, dzięki czemu często ktoś nas zaczepia i pyta o to co to jest, dlaczego propagujemy idee. A dla nas jest to każda kolejna szansa na zachęte do dołączenia się kolejnych osób.

Działamy w słusznej sprawie. Krwiodawstwo i oddawanie szpiku staje się coraz bardziej popularne i dzięki temu coraz więcej ludzi ma możliwość otrzymania nowego życia. O białaczce słyszy się dziś wszędzie. Niestety choroba ta jest bardzo ciężka do wyleczenia, a chorujących wciąż przybywa. Niektórym wystarcza chemia, inni czekają na przeszczep. Żeby taki przeszczep mógł mieć miejsce potrzebny jest dawca. I tutaj zaczyna się nasza rola - każdy z nas może pomóc!

Zapewne nie raz zastanawiałeś się co by było gdybyś zachorował na białaczkę. Czy przeżył byś? Czy znalazł by się dawca? Te i wiele innych pytań nurtuje każdą chorą osobę, która codziennie, godzina po godzinie, minuta po minucie, walczy o to aby żyć. Pomyśl jak wiele możesz zrobić rejestrując się jako potencjalny dawca szpiku. Przecież to Cię nic a nic nie kosztuje. Ofiarujesz cząstkę siebie, która komuś może uratować życie. A w końcu życie to największy, najcenniejszy dar jaki posiadamy.

Jak oddać krew wszyscy z pewnością wiedzą. Zatem w jaki sposób pobierany jest szpik? Szpik możemy oddać na dwa sposoby - jeden z nich to pobranie szpiku z talerza kości biodrowej, a drugi (najczęściej stosowany) to pobranie materiału z krwi obwodowej.

Jak zostać potencjalnym dawcą? Wystarczy udać się do punktu krwiodawstwa i przy okazji oddawania krwi poprosic aby pobrano próbke i zarejestrowano nas w bazie. Innym sposobem jest zamówienie specjalnego zestawu, w którym otrzymuje się dwa patyczki. Patyczkami pobieramy wymaz śliny i odsyłamy je do fundacji DKMS wraz z wypełnionymi kwestionariuszami. Po jakimś czasie fundacja przesyła plastkiową "legitymację" dawcy. Osobiście od kilku lat jestem zarejestrowana właśnie poprzez DKMS. http://www.dkms.pl
Prawda, że proste? Nie zwlekaj, zarejestruj się. Może to właśnie Ty uratujesz komuś życie!



Dzisiejszy wpis dedykuje Ś.P. Agacie Mróz - walecznej kobiecie, która niestety przegrała walkę z białaczką. Nigdy o Tobie nie zapomnimy Agatko!


wtorek, 4 czerwca 2013

X Gryfickie Maratony Rowerowe im. Tadeusza Sobkowiaka

Za nami kolejne zawody z cylku Pucharu Polski w Szosowych Maratonach Rowerowych. Tym razem udaliśmy się do Niechorza, który przywitał nas słoneczną pogodą. Organizatorzy trafili z terminem - miło było przedłużyć weekend i spędzić go nad morzem.

Tegoroczny Gryficki Maraton Rowerowy został rozegrany na trzech dystansach - Mini - 75 km, Mega -150 km oraz Ultra - 400 km. Chciałam przejechać Mega, niestety mi to nie wyszło :( Za szybkie tempo zaraz po starcie skutecznie odebrało mi siły na dalszą jazdę. Dodatkowym problemem okazał się licznik, który przestał działać, a dzięki temu nie miałam pojęcia z jaką prędkością jade ani nawet ile przejechałam. Jakos pokonałam te 75 km i uznałam, że schodzę z trasy. Byłam strasznie zła na siebie, no ale cóż - człowiek uczy się na błędach. Bądź co bądź, średnia na 75 km nie wyszła mi najgorsza, tymbardziej że po raz kolejny jechaliśmy w wietrze.

Trasa maratonu całkiem przyjemna, były zarówno niemalże płaskie odcinki jak i podjazdy. Drogi w zdecydowanej większości bardzo ładne.

Po przyjeździe na mecie mogliśmy posilić się grochówką, później zrobiono grilla.

Każdy z dystansów miał dekorację o innej porze, osobiście wolę jak wszystko jest razem. Dostaliśmy ogromne medalę z wklejką z czasem. Fajnie pomyślane, szkoda tylko że nie wypisano tam również miejsc, tymbardziej że puchary dawane były tylko za pierwsze miejsca w kategoriach Open. A to zawsze taka miła pamiątka.

Jednakże sama impreza sympatyczna. Mimo wiatru wszyscy dobrze się bawili :)



Tour de Leszno - VIII Leszczyński Maraton Rowerowy

Gdzie organizowany jest najlepszy maraton w Polsce? W Lesznie!

Leszczyński Maraton Rowerowy jest niejako ewenementem wśród maratonów rowerowych rozgrywanych w Polsce. Dlaczego? Główny powód to to, że jest to jedyna taka impreza ze startem wspólnym, nie ma losowania grup, każdy ustawia się z kim chce i wszyscy startują jednocześnie. Zupełnie tak jak na zawodowych maratonach. Taka forma startu wymaga wielu przygotowań i zaangażowania ogromnej ilości ludzi. Jednak jest to warte poświęcenia, gdyż z roku na rok do Leszna przybywa coraz więcej osób aby poczuć te emocje i tą wyjątkową atmosferę.

26 maja, lotnisko a na nim blisko 1000 osób. Każdy gotów do walki pomimo niesprzyjającej pogody. Punktualnie o 9 peleton ruszył na trasę. I się zaczęło...

Moim celem na ten rok było pokonanie długiej trasy czyli 133 km, tak też zostałam zgłoszona. Jednak początek był dla mnie straszny. Nie rozgrzane mięśnie dawały się we znaki, po głowie krążyły myśli czy ja w ogóle dam radę przejechać te 75 km?! Sporadyczny deszcz i wiatr nie ułatwiały zadania, jednak z każdym kilometrem coraz bardziej się wkręcałam. Ile się dało, tyle odpoczywałam chowając się za kimś z peletonu. Jako klub staraliśmy trzymać się razem, niestety tak do końca nam to nie wyszło. W rezultacie na drugiej pętli zostałam sama. Z przodu nikt, z tyłu nikt, pośrodku ja no i Julie [moja Merida]. I tak we dwie, złączone na wieki wieków poprzez pedały kręciłyśmy sobie swoim tempem. Cel był jeden - po prostu przejechać. W międzyczasie na podjeździe w Grotnikach coś mi się zaczęło dziać z tylnią przerzutką, biedna Julie się wtedy ode mnie nasłuchała... A jak, z rowerem trzeba rozmawiać :)  Jazda samemu, szczególnie w wietrze nie należy do łatwych i przyjemnych. Przez chwilę udało mi się pociągnąć za dwoma kolarzami - za co bardzo dziękuje ;) Przed Zaborówcem odpadłam i kontynuowałam jazdę w samotności.

Jednak dałam radę :) I jestem z siebie dumna. Co prawda wierzyłam w to, że uda mi się zmieścić w 5 godzinach, ale mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że potrafię sobie poradzić sama.

Przy okazji Tour de Leszno rozegrane zostały I Mistrzostwa Drużyny Szpiku w Kolarstwie Szosowym. Jako, że nasz klub należy do przyjaciół Drużyny Szpiku, mogliśmy być klasyfikowani również w Mistrzostwach.








 

poniedziałek, 13 maja 2013

IV Klasyk Radkowski - Supermaraton Górski IV Pętla Stołowogórska 2013

11 maja postanowiliśmy wystartować w Klasyku Radkowskim. Dla mnie był to pierwszy start w maratonie górskim. Do wyboru były trzy dystanse: Mini - 67 km, Mega - 134 km, Giga - 201 km.

Pogoda nie rozpieszczała. Od samego startu padał deszcz, dopiero później na trochę przestało, by na dekorację ponownie mogło popadać. Aż żal było patrzeć na rower i strój po zakończeniu wyścigu. Wszystko całe od błota.

Trasa wyścigu całkiem fajna, choć były chwile w których miałam dość. Jednak jakoś dałam radę tym podjazdom jaki i zjazdom. Oznakowanie ok, jednak meta mnie nieco zawiodła... Nie zauważyłam napisu na asfalcie, na skrzyżowaniu w tym czasie NIKOGO nie było, przez co wleciałam na drugą pętle. Coś mi nie pasowało, bo część jechała w drugą stronę, a nikt nie potrafił mi odpowiedzieć czy dobrze jade ;/ W końcu ktoś się zlitował, za co bardzo serdecznie dziękuje - niestety nie pamiętam kto to był. Tak więc czekała mnie nawrotka. W rezultacie zamiast 67 km zrobiłam 78 km... Brakowało tam tabliczki z oznaczeniem zjazdu na metę. Nie tylko ja przejechałam metę, a z pewnością dzięki takiej tabliczce było by prościej. Jednakże mimo tych dodatkowych kilometrów, udało mi się zachować przewagę czasową i w rezultacie osiągnęłam 3 miejsce. Tak więc jestem baaardzo zadowolona :)

Na mecie czekały na nas ładne pamiątkowe medale, posiłek regeneracyjny w formie potrawki oraz kiełbasy z grilla. Organizatorzy pomyśleli również o naszych rowerach i można je było bez problemu umyć.

Dekoracja przebiegła sprawnie i szybko. Dla mnie była zaskakująca, gdyż do końca nie wiedziałam na którym miejscu wyląduje. A tu taki mały suprise :)




czwartek, 9 maja 2013

VII Trzebnicki Maraton Rowerowy - Żądło Szerszenia

Stało się, pierwszy maraton rozgrywany w ramach Pucharu Polski w Szosowych Maratonach Rowerowych przeszedł do historii.
27 kwietnia, z samego rana pojawiliśmy się w Trzebnicy, gdzie odbywały się zawody. Tegoroczne Żądło, wzorem lat ubiegłych, rozgrywało się na trzech dystansach: Mini - 75km, Mega - 150km, Giga - 225km. Trzebnicki Maraton, podobnie jak Leszczyński - zawsze gromadził setki kolarzy, tak było również w tym roku. Na starcie pojawiło się ponad 700 osób.
 Zdecydowana większość naszej drużyny wybrała dystans Mini. Kilku śmiałków zmierzyło się z Kocimi Górami na dłuższych dystansach. Dodatkową "atrakcją", oprócz podjazdów, okazał się deszcz, który od godzin popołudniowych nie opuszczał Trzebnicy.
Odnośnie dystansu Mini. trasa sympatyczna, choć miejscami sporo dziur. Jednak nie przeszkodziło nam to w ukończeniu wyścigu i nikt nie musiał zmieniać dętek. W porównaniu z zeszłym rokiem, mimo iż tym razem pogoda nie rozpieszczała - wielu z nas osiągnęło swoje życiówki, z czego jestesmy bardzo dumni :)
Po dotarciu na metę oczekiwały na nas bardzo ciekawe medale oraz bogato "zastawiony" bufet. Dobrze, że organizatorzy postarali się o namioty, dzięki czemu czekając na długodystansowców mogliśmy schronić się przed ulewą.
Na drugi dzień dekoracja z wielką ilością wartościowych nagród.
Ogólnie maraton uważam za udany. Głód startu został zaspokojony, życiówka osiągnięta, czegóż chcieć więcej :)





środa, 17 kwietnia 2013

III Leśne Kryterium Rowerowe o Puchar firmy EURO-ROWER

Jako Leszczyński Klub Kolarski w ubiegłą niedzielę - 14.04.2013 rozpoczęliśmy sezon  startowy.
III Leśne Kryterium Rowerowe o Puchar firmy EURO-ROWER to impreza organizowana przez nasz klub w ramach Leszczyńskiej Ligi Rowerowej. Tegoroczna edycja zebrała ponad 300 zawodników, pragnących zmierzyć się na dwóch leśnych trasach - Mini i Mega. Przewidziano również dystans Junior dla najmłodszych kolarzy.
Uczestnicy, w zależności od zadeklarowanego dystansu, mięli do pokonania dystanse o długosciach 21 i 42 km. Trasa maratonu usytuowana została tak jak w latach poprzednich, w malowniczych lasach Trzebanii.
Pogoda sprzyjała toteż maraton w ogólnej opinii wypadł pozytywnie. Wyjątek od reguły stanowiły pomiary. Tegoroczna edycja Leszczyńskiej Ligi Rowerowej wymogła na organizatorach wynajęcie firmy pomiarowej. Firma pomiarowa nie była wybierana przez nasz klub, tylko po konsultacji wszystkich klubów organizujących zawody. Pech chciał, że nasze zawody odbyły się jako pierwsze i nie spodziewaliśmy się że ze strony pomiaru czasu będą takie problematyczne.
Jednakże humory i sportowy duch towarzyszył wszystkim i impreza się udała :)

Zawody były również okazją do zaprezentowania "naszych nowych klubowych nabytków" :) Mianowicie, przy współpracy ze Szkołą w Nietążkowie, została utworzona w ramach naszego klubu sekcja LKK Leszno - UKS JUNIOR. Dla zawodników był to pierwszy start. Jak na pierwszy raz poradzili sobie bardzo dobrze. Oby tak dalej :)






Więcej zdjęć tutaj:

Część I
Część II
Część III

piątek, 12 kwietnia 2013

Gdy na trasie sił brak...

Kolarz startujący w maratonie musi pamiętać nie tylko o sprawnym sprzęcie i odpowiednim ubiorze, ale też przede wszystkim o odżywianiu podczas jazdy, czyli potocznie zwanej paszy.
Pisząc o koszulkach kolarskich wspominałam, że posiadają one specjalne kieszenie m.in. służące do przechowywania jedzenia. Na trasie potrzeba energii, która z każdym kilometrem jest wytracana z organizmu, w rezultacie przychodzi taki moment, że czujemy się jakby ktoś nam odciął prąd. Aby zapobiec takim sytuacjom należy zabrać ze sobą wszelkie batony i żele energetyczne, a bidony napełnić odpowiednim płynem.
W sklepach dostępne są różnego rodzaju odżywki i suplementy dla sportowców. Każdy może wybierać z szerokiego asortymentu i z pewnością znajdzie coś dla siebie, co będzie stanowić dla niego konkretne wspomaganie.
Teraz trochę o tym, co przetestowałam na własnym organiźmie, począwszy od ogólnodostępnych produktów, na bardziej profesjonalnych skończywszy.

Wchodząc do jakiegolowiek sklepu z żywnością, na półkach znajdziemy napój izotoniczny Powerade. Dostępny w kilku smakach, w przystępnej cenie. Czasem zdarza się tak, że pod wpływem impulsu decydujemy się iść na trening i nie zawsze pamiętamy o tym żeby chwycić bidon. W tym układzie Powerade może okazać się dobrym wyjściem. Zapewni nam optymalne nawodnienie organizmu podczas wysiłku, a także doda energii.


Równie prostym sposobem możemy dostarczyć sobie energii poprzez zjedzenie banana czy batonika czekoladowego.

W sieci sklepów Decathlon, możemy zaopatrzyć się w niedrogie a smaczne musy owocowe firmy APTONIA. Są dostępne w kilku smakach. Mi najbardziej przypadł mus jabłkowo-bananowy. Według producentów, jedna saszetka (90g) stanowi równowartość jednego owocu i dostarcza około 75 kcal.


Zdecydowany prym jak dla mnie, wśród wszelkich odżywek i suplementów stanowi firma PENCO (www.penco.pl). Bogata oferta z pewnością zaspokoi każdego kolarza. Mozemy wybierać wśród batonów, żeli energetycznych, różnych koktajli czy hipotoników.

IONOGEN New to napój średnioenergetyczny, sprzedawany w litrowych butelkach, która wystarcza na sporządzenie około 60 litrów napoju. Zatem jest korzystny dla naszego portfela, a także i przede wszystkim - dla organizmu. Zapobiega utracie wody i minerałów podczas treningów. Dostępny w kilku smakach.

 
 
Kolejnym hitem, jak dla mnie, jest baton energetyczny: Energy Bar MTC 400. Jest to owocowy baton polany czekoladą lub jogurtem - osobiście wolę wersję jogurtową :)  Niektóre przekąski tego typu są tak słodkie, że wręcz nie da się ich jeść, ta natomiast ma przyjemny smak i co najważniejsz - natychmiast dodaje energii. Zdecydowanie polecam przy każdym wysiłku :)